środa, 12 lutego 2014

Seks, kłamstwa i filmiki na YouTube.

http://www.youtube.com/watch?v=2YeJXSRXI5M&feature=youtu.be



Zapewne każdy widział już powyższy filmik. Sam odkryłem go stosunkowo niedawno, co jest dziwne w kontekście rewelacji regularnie pojawiających się na mojej tablicy na facebooku. Nie o tym jednak chciałem napisać.

Oczywiście link do wypowiedzi gimnazjalistki również udostępniłem. Kilka osób obejrzało, kilka się zbulwersowało i skomentowało. Ot typowy filmik w Internecie, który oglądamy i o którym błyskawicznie zapominamy. Jednak jest w nim coś intrygującego. Jeśli bowiem ocenić zachowanie bohaterki filmiku przez pryzmat historii, czy biologii to nie powinno nas nic dziwić. Przecież podczas nagrywania miała ona około czternaście lat. Czyli wcale niemało patrząc przez pryzmat choćby średniowiecza.
Cóż więc sprawia, że podczas oglądania budzi się w nas strażnik moralności niewiele ustępujący w swej waleczności temu z Teksasu?
Kultura? Jasne, niech jednak pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w wieku lat -nastu myśli miał czystsze niż pranie w reklamach.

To co w filmiku zaskakuje to nie treść, a forma za pomocą której nasza jakże doświadczona czternastka opisuje swe (jak się okazuje wydumane) łóżkowe, czy raczej ławkowe przygody. Skąd jednak się ona wzięła?
Nie będzie sensacją gdy za głównego winnego uznam Internet. Ma on mnóstwo wad i zalet których nie warto tutaj wymieniać. Sami zapewne znacie większość z nich. Skupmy się na cesze odpowiedzialnej za tę postępującą wulgaryzację obecną nie tylko w filmikach gimnazjalistek, ale i w życiu codziennym.

Dawniej człowiek był związany konwenansami panującymi w grupie do której należał. Musiał się ubierać, mówić i zachowywać zgodnie z przyjętymi regułami. Cóż więc miał zrobić biedny, gdy odnalazł w sobie pewne odchylenie od normy, zakłócenie często sprzeczne z zasadami według których postępują jego towarzysze? Najzwyczajniej w świecie ukrywał się ze swoją odmiennością, szczególnie w czasach gdy wszelkie odstępstwa z brodawkami na czele zwalczano całkiem skutecznie serwując ludziom płonące stosy i inne rozrywki.

W tym momencie pojawił się Internet. Bóstwo odwagi, namaszczające nas swymi kilobajtami na sekundę. Nagle ludzie mogli zobaczyć co jest za horyzontem. Zauważyli mnóstwo podobieństw i różnic o których wcześniej nie mieli pojęcia. Zaczęli mówić, czy wręcz krzyczeć co myślą i czują. Społeczne kajdany zostały zrzucone na rzecz absolutnej wolności i tylko kwasu brak. Jednak coś poszło nie tak. Jak zwykle przesadziliśmy.

Już Witkacy zauważył, że rewolucja ogranicza się jedynie do zmiany osób na stołkach. Czym więc jest zrzucanie z piedestału starych, zakurzonych, ale ideałów i nieobsadzanie niczym zaistniałej pustki? Póki co mamy radosny wartościowy anarchizm spod znaku kotów, cycków i memów.
Wszystko pięknie, wszystko fajnie, ale co by się stało gdyby Internet nagle przestał działać? Pewnie wielu z was pomyśli, że to niemożliwe, nierealne. Sam z informatyki jestem laikiem, ale wiem, że nie istnieje on fizycznie, więc zapewne można go jakoś wyłączyć (jeśli się mylę sprostujcie mnie w komentarzach).

Tylko co wtedy?
Starych ideałów już nie mamy bo nimi wzgardziliśmy, natomiast nowych z pychy, lenistwa i wielu mniej lub bardziej istotnych powodów nie stworzyliśmy. Dlatego pamiętajmy o tym w co wierzyli i co szanowali nasi przodkowie. Tylko tyle i aż tyle, a kto wie, może to właśnie dzięki tej pamięci zachowalibyśmy własną tożsamość jako ludzie i członkowie różnych społeczności. W końcu tworząc przyszłość należy pamiętać o przeszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz