sobota, 7 stycznia 2012

Black Jack część ostatnia

Hej!

Na wstępie chcę was przeprosić za moją długą nieobecność. Była ona spowodowana nawałem nauki, brakiem sił, bądź weny, a najczęściej wszystkimi naraz.
Niestety nie mogę obiecać natychmiastowej poprawy, bo jestem wręcz pewien, iż styczeń też będzie ubogi w notki z powodu sesji.

Jak nietrudno zauważyć żyjemy już w słynnym roku 2012.
Cóż wypadałoby wykazać się kompletnym brakiem oryginalności i podsumować ubiegły rok. Szczerze mówiąc, o wiele bardziej pasjonującym tematem wydaje mi się opisywanie aktualnej pogody.
Dlatergo też napiszę notkę na zupełnie inny temat. :-)


Z wyżej wymieniony powodów wpis będzie niejako pójściem na łatwizję, jak i uporządkowanie zaległych spraw. Szykujcie się więc na podium mojego growego rankingu.

3. Deus Ex




Deus Ex to tytuł nietuzinkowy. Już w czasie swej premiery był wspaniałym połączeniem RPG-a z FPS-em. W zasadzie do dziś pierwszą część tego wspaniałego cyklu, wraz z System Shockiem 2 uważa się za najlepszy miks tych gatunków.

Powyższy tytuł pozytywnie zaskakiwał nie tylko na tym polu. Do dziś nie powstała lepsza gra osadzona w cyberpunkowych klimatach (nie wypowiadam się o Deus Ex: Human Revolution bo w nią jeszcze nie grałem, więc nawet jeśli przegrywa to porównanie, to wciąż zajmuje wysokie drugie miejsce).
Na uwagę zasługuje również muzyka. Choć grafika z wiadomych powodów się zestarzała (w końcu 12 lat w tej branży to niemal prehistoria), nie można tego powiedzieć o oprawie audio. W grze słyszymy ciekawą mieszankę różnych gatunków ze znakomitą przewagą elektroniki. Jednak pasuje ona idealnie do tego zdegenerowanego, przesiąkniętego cyborgizacją świata.
Dodajmy do tego niekiedy naprawdę trudne wybory moralne, ciekawą fabułę, ocierającą najpopularniejsze teorie spiskowe i niesamowity klimat, a otrzymamy grę marzenie. Taki właśnie tytułem jest Deus Ex. To nie tylko rozrywka, ale również przeżycie, którego każdy powinien zaznać.

2.Unreal

Budzisz się na pokładzie zniszonego statku kosmicznego, którym podróżowałeś. Szybko jednak, odrzucasz uczucie zdezorienotowania, bo (jak nietrudno się było tego spodziewać) okoliczne stworzenia w znacznej większości są niezbyt przyjaźnie do ciebie nastawione. Nie pozostaje więc nic innego, niż zacząć walkę o przetrwanie. 

Po kilku godzinach opuszczasz klaustrofogiczne korytarze swego statku i masz okazję ujrzeć wspaniałą Na Pali w całej okazałości. Planeta ta przypomina raj i wszystko byłoby piękne gdyby nie Skaarje, które zniewoliły mieszkańców tego cudnego świata. Smaczku dodaje proroctwo wskazujące na wyzwoliciela, który przybędzie z nieba. Cóż więc chwytamy karabin w dłoń i szykujemy się do walki.
Przeciwnicy są bardzo różnorodni. Są wśród nich mniej lub bardziej ciekawe istoty, jednak warto dokładniej opisać okupantów.
Skaarje to prawdopodobnie najwspanialsi przeciwnicy w historii gier komputerowych. Są oni diablenie szybcy, zwinni i agresywni, iż gracz pozostaje obdarty ze złudzeń, że to on jest zwierzyną. Ponadto dysponują oni bardzo wysoką inteligencją, która objawia się w unikaniu naszych pocisków (tak, iż bez odpowiedniej taktyki nie da się ich odstrzelić z rakietnicy), czy wypuszczaniu pocisków, nie w miejsce gdzie stoimy, lecz trochę na bok, w kierunku, gdzie zazwyczaj odskakujemy. Powoduje to, iż sami niejako wbiegamy w pociski, gdy w pełnym biegu prowadzimy wymianę ognia. Przypominam, że Unreala wydano w 1998. roku.
Jak widać mamy do czynienia z perfekcyjnymi drapieżnikami i każdy nasz pojedynek stanowi spore wyzwanie. Warto też wspomnieć o ich ryku, który pierwszy raz usłyszany nie pozwoli o sobie zapomnieć naprawdę na długo.
Na osobny akapit zasługuje też muzyka. Stworzył ją ten sam człowiek, który odpowiada za ścieżkę dźwiękową opisanego powyżej Deus Exa. Kawałki, które towarzyszą naszej podróży po Na Pali są w moim przkonaniu jednymi z najwspanialszych, które kiedykolwiek słyszałem. Mimo kilku lat od ostatniej gry w Unreala, wciąż średnio co miesiąc przypomniam sobie te wspaniałe dźwięki, które tworzą w mej głowie mnóstwo przepięknych obrazów.
Wszystko to składa się na potężny klimat emanujący od Unreala, dzięki czemu urasta on do rangi swego rodzaju przeżyć.
Niestety tytuł ten, nie bójmy się tego powiedzieć, dziś wygląda brzydko. Mimo wszystko jednak warto go poznać, bo ci, którzy zniosą ją otrzymają wzamian nierealną (zgodnie zresztą z tytułem) podróż, którą zapamiętają na długo.

And the winner is:

1. Heroes of Might and Magic 3

Szczerze mówiąc kogoś to zaskoczyło? Mówimy w końcu o grze, którą doskone zna mnóstwo osób. Ten tytuł ukochali zarówno zwolennicy strategii, jak i miłośnicy FPS-ów. Żadna inna gra nie potrafi do siebie przekonać tak wielu osób.  Ukochali ją również ci, którzy niezbyt często grywają w gry, czy wręcz delikatnie mówiąc nie lubią tego typu rozrywki.
Jednak czemu się dziwić, w końcu mówimy o tytule dopracowanym w każdym calu. Wygląda on niezłe, wspaniale brzmi, daje możliwość mnogości taktyk, pozwala dowodzić wieloma(w znacznej mierze posiadającymi wyjątkowe cechy) jednostkami. Możnaby tak długo, trzeba jednak wyróżnić jej najważniejszą zaletę. A jest nią tryb hot seats.
Gorące pośladki dawały możliwość wspólnej gry na jednym komputerze. To niezaprzeczalny i główny atut herosów. Doceni go każdy, komu udało się choć raz skopać tyłek przyjacielowi za pomocą sprytnej taktyki, bądź choćby odrobiny szczęścia.
Ta gra to wręcz uosobienie grywalności i klimatu. To ona spowodowała, iż chyba każdy na wlasnej skórze odczuł syndrom "jeszcze jednej tury". Nie ma się jednak czemu dziwić, gdyż możnaby bez wielkiej przesady nazwać "trójkę" growym odpowiednikiem "Ostatniej wieczerzy".

To po prostu arcydzieło branży elektronicznej rozrywki.


I tym optymistycznym akcentem kończę mój pierwszy noworoczny wpis. 
Wchodźcie na mego bloga, komentujcie tu, bądź na moim gg:10661286 i spędźcie ten rok jak najlepiej :-).

Niestety nie wiem, kiedy będzie następna notka, a to z powodu sesji, jednak postaram się dać z siebie wszystko i jak najszybciej coś napisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz