poniedziałek, 14 listopada 2011

Falkon 2011

   Witajcie.

   Wpis ten piszę z lekkim opóżnieniem, które jest spowodowane tytułowym konwentem.

   Falkon to konwent fantastyki, organizowany co roku w Lublinie. Tegoroczna edycja trwała od 10 do 13 listopada i by nie trzymać was w niepewności, od razu powiem, iż był to najlepszy konwent w moim życiu.

   Jak pewnie wiecie mam kilka pasji, jednak najbliższa memu sercu jest właśnie fantastyka. Stąd też było oczywistym, że prędzej, czy później wybiorę się na konwent o tejże tematyce. Decyzja padła na Falkon, gdyż odbywa się on w Lublinie, czy mieście, w którym studiuję. Dlatego też od razu po powrocie w uczelnii się spakowałem i skierowałem swe kroki na popularną wyspę (czyli WSPiA) pełen wspaniałych wyobrażeń dotyczących konwentu. Te jednak błyskawicznie uleciały z mej głowy, a na ich miejsce wskoczyły liczne przekleństwa we wszelkiej znanej mi postaci.

   Powiem krótko. Długi marsz przy sporym mrozie potrafi zepsuć humor nawet największego optymisty. Sytuacji nie ułatwaiły liczne toboły, które najchętniej zostawiłbym mniej więcej w połowie drogi.
Również samo dotarcie na miejsce dostarczyło mi nieprzyjemnej niespodzianki.
Prawdą jest, iż Falkon to jeden z największych konwentów fantastycznych w Polsce, jednak nie wiedzieć czemu nie spodziewałem się aż takich kolejek do akredytacji.
Lecz cóż mi zostało. Zebrałem w sobie pozostałe resztki cierpliwości i stanąłem do kolejki ze spokojną miną.
Na szczęście szybko nadeszła pomoc, w postaci pary przygodnie poznanych ludzi z Kielc ( których zresztą serdecznie pozdrawiam ). Dzięki nim dowiedziałem się od drugim budynku konwentu i wspólnie udaliśmy się tam.

   Od tego momentu konwent był naprawdę wspaniały. W szkole imienia Ignacego Jana Paderewskiego ( nie wspaminam o jaką szkołę chodzi, gdyż zwyczajnie zapomniałem) szybko zakupiłem wejściówkę i między innymi wraz z moimi nowymi znajomymi zagrałem partię gry figurkowej Ogniem i Mieczem. Moi Szwedzi sprawowali się wybornie. Ponadto mechanika gry, jak i same figurki ( szczególnie ich cenę ) zasługują na polecenie. Niestety, mimo obietnic nie pojawiłem się na premierze podręcznika do tejże gry, gdyż nie straczyło mi na to czasu.

   Jedyne czego mi brakowało na konwencie to właśnie czasu wolnego. Większość czasu spędziłem na różnych prelekcjach, konkursach i spotkaniach autorskich. Była to wspaniała odmiana po konwentach magowych, gdzie główną "atrakcją" były wyjścia na papierosa. Jednak nawet one byy w jakiś sposób produktywne, gdyż dawały czas na krótką, aczkolwiek przyjemną rozmowę zarówno z innymi konwentowiczami, jak również z wydawcą Fabryki Słów, czy Jarosławem Grzędowiczem. Dość powiedzieć, iż jedna z tych rozmów zainspirowała mnie do kupienia piły mechanicznej z IKEI.

   Równie istotny jak atrakcje, jest na konwencie social. Ten też był na Falkonie wspaniały. Poznałem na tym konwencie wiele wspaniałych osób, oraz co dla mnie ważniejsze, miałem możliwość rozmowy z wieloma pisarzami. Mogę o nich powiedzieć tylko jedno: są to naprawdę inteligentni i wyluzowani ludzie.
Podświadomie pisarze zdawali mi się być pewnego rodzaju intelektualną elitą, co będzie się dało odczuć. Okazało się jednak, iż mimo swej naprawdę dużej wiedzy są oni zwykłymi ludźmi z którymi aż chce się póść na piwo i gadać o bzdurach.
Szczególnie miło wspaminam rozmowę z pewnym starszym mężczyzną. Jak się okazało również pisarzem. Otóż okazał się on nadzwyczaj miłym i otwartym partnerem do rozmowy. Ponadto jest on drugą osobą, która mnie przekonuje do iPada i jemu podobnych maszyn. Jeszcze kilka osób, a niechybnie sprawie sobie takie urządzenie.

   Warto równiej powiedzieć coś o samych atrakcjach. Otóż przede wszystkim były one naprawdę dobrze rozplanowane, dzięki czemu udało mi się uniknąć dylematów "na co by tu teraz iść". Olbrzymim plusem był również ich poziom. W zasadzie każda prelekcja, na której byłem (o spotkaniach autroskich chyba nie muszę tego mówić, bo to raczej oczywiste) została naprawdę dobrze wykonana. Dość powiedzieć, że opuściłem zaledwie kilka i żadna nawet z tych opuszczonych nie była nudna.

   To już koniec mej relacji. Mam nadzieję, iż była ona wystarczająco wyczerpująca. Krótko mówiąc Falkon był świetny i nie mogę się doczekać przyszłorocznej edycji.


   W tym miejscu chciałbym pozdrowić wszystkich, którzy na Falkonie byli, a w szczególności (kolejność dowolna): panią z ochrony, która z uporem maniaka wciąż kazała mi pokazywać przepaskę na rękę, ową wspomnianą w tekście parę, resztę zespołu z którym wziąłem udział w wiedzówce z Warhammera, kolesi z tejże wiedzówki, którzy wymyślili Bojowego Kangura Chaosu, Jakuba Ćwieka, Jarosława Grzędowicza, Andrzeja Pilipuka, wspamnianego w tekście pisarza, a jest nim Jan Rudziński (piszący naprawdę ciekawie, także warto poszperać w Googlach i wyszukać jego opowiadania), mojego niedzielnego towarzysza zarówno w paleniu, jak i na prelekcjach, ludzi ze sklepika, którzy jakże miło odwdzięczyli się za pomoc w wypakowaniu towaru, a także wszystkich, z którymi spędzałem czas obok DDRków.

P.S.1 Bojowy Kangur Chaosu!!!!!!!!!!!!!!!!!
P.S.2 Dzięki Pilipiukowi musze poczytać o Feliksie Dzierżyńskim.
P.S.3 Jakub Ćwiek był chyba największym luzakiem wśród pisarzy, ogląda fajne filmy i seriale ( ma u mnie ogromnego plusa za przypinkę z Watchmanów), no i nieźle rysuje, choć wykałaczka w jego wykonaniu przypomina bardziej źdźbło trawy, lub papierosa (chętnie mu to wypomnę, na następnym spotkaniu autorskim^^).
P.S.4 Peter Watts, mimo powagi w jego książkach to naprawdę fajny koleś i nie mam mu za złe, że pomylił się w dedyku dla mnie.

To by było na tyle. Falkon niestety się skończył, a życie pędzi dalej. Tak więc kończę ten wpis i się żegnam.
Do następnego wpisu!

5 komentarzy:

  1. Szkoda, ze mnie tam nie bylo :( Ale rozdwoic sie nie moglem :P Pozdro. XardaS

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam trochę w piątek:) Moja pierwsza myśl: za dużo tego wszystkiego na jedną Kajkoszową głowę. Ale po troszeczku, powolutku wszystko "ogarnęłam". No i teraz "chcę jeszcze" i nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @kajkosz: Coś w tym jest, jednak nauczony po Nejiro wykorzystywałem jedynie papierowej rozpiski i w czwartek na początku spokojnie zrobiłem sobie swego rodzaju plan atrakcji konwentowych (na szczęście niewiele interesujących mnie paneli się pokrywało^^). Jednak ogólnie trzeba przyznać, że atrkacji było wiele, co jest dla mnie zaletą. No ale Falkon to bodajże drugi pod względem wielkości konwent fantastyki w Polsce, więc poprzeczka była zawieszona wysoko.
    W każdym razie do zobaczenia za rok, może nawet się spotkamy^^.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bojowy/Szturmowy Kangur Chaosu rządzi:D
    Oraz jego Księga Religii:D

    Pozdrówki i dla Ciebie man od psychopatów z Porytkonu:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki dude.

    -Ale mi się tu cahos zrobił
    -Chaos!!!!!!!!!!!! xD

    OdpowiedzUsuń